Dzisiaj post z serii: "co za masakra"!
Bycie au-pair ma również swoje minusy. Przede wszystkim jest to praca z dziećmi, które nie zawsze zachowują się jak aniołki i nie zawsze postępują tak, jak my byśmy akurat tego chcieli. Wczoraj dali mi popalić! Wczorajszy dzień, to pierwszy, kiedy byłam sama z dzieciakami, czyli normalnie już zaczęłam pracować. Pracowałam 10h. Wystarczająco, żeby mieć na koniec dość. :D W trakcie dnia miałam milion "playdatesów"! Z samego rana przyszło do nas 5 dodatkowych dzieci. Plus dwójka moich - 7 wspaniałych pociech :D Ubawiłam się niesamowicie - fantastyczny dzień!
OCZYWIŚCIE TO JEST IRONIA!
Dawno się tak nie natyrałam. Padłam na twarz ok. 20 jak tylko weszłam do pokoju.
Z uwagi na to, że dzisiejszy post będzie trochę o narzekaniu i marudzeniu jak mi tu jest źle, pozwolę sobie wymienić kilka minusów, które w ostatnim czasie mi bardzo dokuczają w Stanach.
- KLIMATYZACJA - klima jest w każdym domu, w każdym aucie, w każdej restauracji, po prostu WSZĘDZIE. I ja rozumiem, ustawić ją na kilka stopni mniej niż na dworzu. Ale do cholery, kiedy na dworzu jest 35 st. C a w domu 15 st. C. to jest słabe na maxa.
- LATYNOSKI (Brazylia, Meksyk, Kolumbia, itp) - towarzyskie dziewczyny owszem, ale głównie w swoim środowisko. Wyobraźcie sobie, że te dziewczyny będąc w towarzystwie innych ludzi potrafią sobie mówić po portugalsku. Wiecie jak się czuje człowiek, który siedzi wśród takich ludzi i nic z tego nie rozumie? Nie polecam. Po cichu chyba zacznę się uczyć portugalskiego, żeby któregoś dnia powiedzieć "wiem o czym mówisz" :D
- PLAYROOM - czyli najczęściej cała piwnica. Dzieciaki mają tam dosłownie raj! Zjeżdżalnie, karuzele, bilard, PS3 - wszystko czego dusza zapragnie do rozrywki. Szkoda tylko, że często tuż obok pokoju au-pair. I po relaksie....
- GRY - skoro siedzimy w temacie gier - amerykańskie dzieciaki dostają szału jak nie mogą pograć na tablecie, na telefonie, na konsoli... Podczas dzisiejszego playdate dzieciaki nie chciały wyjść na dwór w ogóle. Dopiero jedna powiedziała "jak spędzicie godzinę na dworzu, będziecie mogli pograć na konsoli".
- BUDOWNICTWO - nie wiem jak oni budują te domy, ale już drugi tydzień próbuję przyzwyczaić się do dźwięków lodówki, które słyszę nad głową... Natomiast jak rodzinka robi pranie to trzęsą mi się drzwi od szafy. Idealne do spania po ciężkim dniu pracy (;
No! Ale żeby nie zamulać cały czas, na poprawę humoru kilka fotek :)
Domek na drzewie? Czemu nie? |
Takie tam małe podwórko! |
Skromny domek |
Prywatny plac zabaw |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń2. Portugalski jest w Brazylii. Kolumbia i Meksyk to hiszpański. Choć nie trzeba znać drugiego żeby potrafić się porozumieć. Coś jak polski i słowacki :P
OdpowiedzUsuń3. U mnie tablet :( i bez wsparcia rodziców tego nie zmienimy. Ale takie czasy. Wygodniej dać i mieć spokój, niż zająć czymś innym.
A gdzie w ogródku macie grilla?
Pozdrawiam :D
2. Niestety ich nie odróżniam, dla mnie to jeden wielki bełkot :) a grilla mamy na tarasie przy kuchni :)
UsuńZawsze możesz zakolegować się z jakąś Polką i przy nich po polsku mówić ;) A co do klimatyzacji, znam to. Siedzisz w zimnym domu, wychodzi na podwórko a tam szok bo 36 stopni ;/
OdpowiedzUsuńNiestety Polki nie mieszkają w tym sąsiedztwie, a dzieciaki się koleguja wiec generalnie muszę spędzać z nimi czas ;)
UsuńNo niestety trzeba się nastawić na to, że czasem będą gorsze dni. A chciałam Ci napisać, że ja od 23 października będę mieszkać w Sterling, VA :)
OdpowiedzUsuńStad ten smuteczkowy post :) to super! Na pewno się spotkamy! :)
UsuńFajne to małe podwórko :) i mają fajny skromny domek :) Trzymaj się tam i czekam na następne notki i filmiki! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń