wtorek, 4 kwietnia 2017

Rematch - aktualizacja

Niestety nie mogę zaktualizować wszystkich informacji odnośnie rodzin, które pojawiły się na moim profilu, ponieważ po tzw. zmatchowaniu się z ostateczną rodziną nie mam do nich dostępu. 
UDAŁO SIĘ! 
Po 10 dniach rematchu znalazłam rodzinkę! 
Byłam od krok od zmatchowania się z rodzinką z Yonkers, NY, bliźniaki 5-letnie chłopiec i dziewczynka. Wszystko już było ustalone, jednak mój profil był zablokowany przez dwie rodziny, dlatego zostawiliśmy finalizację matchu na następny dzień. Napisałam posta na stronie fb polskie au-pair w USA, że przeprowadzam się do Yonkers i szukam znajomych. Odezwała się do mnie jedna dziewczyna, która była u tej rodziny 3 tygodnie i ostrzegła mnie przed nimi! Długo rozmawiałyśmy przez telefon. Okazało się, że rodzina była w dwóch agencjach i teraz zaczęła poszukiwania z trzecią. Dużo negatywnych rzeczy mi powiedziała o nich, dlatego byłam załamana!!! Zostały mi 4 dni rematchu, ja nie miałam następnej rodziny, którą bym rozważała... szykowałam się do powrotu. 

Po ciężkiej nieprzespanej nocy, obudziłam się rano i zobaczyłam smsa od jakiejś kobiety, że są zainteresowani rozmową ze mną i jeżeli wstanę, to żebym się do nich odezwałam, to umówimy się na skype, ponieważ są na wakacjach w Australii i między nami jest jakieś 14h różnicy. Od razu po przeczytaniu tego smsa napisałam do niej, że co prawda dopiero wstałam, ale jestem gotowa na rozmowę. Skype był długi i rzekłabym - profesjonalny. Na drugi dzień umówiliśmy się na drugiego Skype i podjęliśmy decyzję, że chcemy współpracować :) !!! 

Rodzinka mieszka w stanie Nowy Jork -2h autem od Nowego Jorku. Zajmuję się teraz 15-letnią dziewczyną i 11-letnim chłopakiem. Mają też psa :) Rodzina jest IDEALNA! Jestem z nimi od 3 miesięcy i mam bardzo dużo swobody i niezależności. Hości są mega wyluzowani, nie mam żadnej godziny policyjnej, dostaję pieniądze za nadgodziny, mam auto do dyspozycji, płacą mi za paliwo, dostałam od nich kartę kredytową, którą płacę za wszystko co związane ze mną lub z dziećmi. 
Jestem szczęśliwa. Po tych perypetiach w Teksasie czuję, że w końcu odetchnęłam z ulgą i czuję się naprawdę swobodnie. Czuję tu dużo wolności, mam mało pracy ale za to dużo jeżdżę - to mój główny obowiązek. 

Następna notka będzie o moim weekendzie w Nowym Jorku! <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz