wtorek, 3 stycznia 2017

Rematch

Nie sądziłam, że kiedykolwiek mnie to spotka, ale jednak. Właśnie dołączyłam do grupy osób, które chcą odmienić coś w swoim amerykańskim życiu. W moim przypadku jest to lokalizacja. To taka przestroga dla osób, które święcie utrzymują, że to rodzina jest najważniejsza, nie lokalizacja i dopasowanie z rodziną powinno stawiać się na pierwszym miejscu, gdy podejmuje się decyzję. 

Przyleciałam do okolic San Antonio pod koniec sierpnia. Na początku byłam zachwycona, rodzina okazała się wyluzowana, dzieci kontaktowe, piękna okolica i konie. Ale w momencie, kiedy au-pair staje się zmęczona już spędzaniem czasu z rodziną i chce spędzić czas raczej z rówieśnikami - zapala się żółte światło. Niestety przeprowadzka z miejsca, gdzie w clusterze jest 80 aupairek do miejsca gdzie jest 11 nie była dobrym pomysłem. Nawet mając dostęp do auta, człowiek nie jest w stanie jeździć kilka razy w tygodniu do znajomych, którzy mieszkają godzinę drogi w jedną stronę. A wychodzenie dwa razy w miesiącu, żeby zobaczyć kogoś innego poza członkami rodziny może być dla młodego człowieka dobijające, zwłaszcza kiedy au-pair pracuje i mieszka w tym samym miejscu, którym jest dom hostów. Podsumowując, po 4 miesiącach depresji podjęłam przemyślaną decyzję o rematchu. W dalszych notkach będę opisywać rodzinki jakie będę miała na profilu (o ile będę miała jakiekolwiek haha) bo wiem, że przyszłe au-pair lubią o tym czytać :)

Trzymajcie kciuki!

1 komentarz:

  1. Czyli nie odchodzisz z powodu rodzinki tylko miejsca ? To zawsze jakaś nadzieje, że nie każda rodzinka jest zła :)

    OdpowiedzUsuń