sobota, 27 maja 2017

WAKACJE ŻYCIA part.1 - San Francisco

12 maja o godzinie 19.30 ruszyłam z przystanku autobusowego z Kingston w stronę Nowego Jorku. W NYC byłam późno - koło 22. Dojechałam do Port Authority i musiałam przejść ok. 10 minut, aby dostać się na dworzec Penn Station - z którego odjeżdżał pociąg na lotnisko Newark - lotnisko, z którego leciał mój samolot do San Francisco. 




Na lotnisko dotarłam ok. północy. Nie miałam gdzie spać a umówiłam się z Martą (mój kompan podróży), że spotkamy się na lotnisku. Samolot o 7.55 rano więc to oznacza tylko jedno - noc spędzona na lotnisku :) Ok. 2 w nocy Marta dojechała na lotnisko i tak koczowałyśmy sobie na ławkach do godziny 6 rano. 




Później przyszła odprawa - nudy. Następnie wsiadłyśmy do samolotu i po 6h wylądowałyśmy na lotnisku w San Francisco <3











W kolejce po odebranie samochodu w wypożyczalni wita nas taki miły napis :)



Jak tylko odebrałyśmy auto, udałyśmy się do centrum SF, żeby odebrać naszego trzeciego towarzysza - Paulinę, która leciała do nas z Hawajów! <3 

Nasz pierwszy przystanek to słynna na cały świat najbardziej zakręcona ulica - Lombard Street. Jak wiadomo San Francisco posiada wiele stromych ulic. Podczas budowania osiedla w okolicy projektanci uznali, że nachylenie jest zbyt wysokie i żaden pojazd nie poradzi sobie z podjazdem. Postanowili więc, że zrobią ulicę w kształcie serpentyny - stąd słynna Lombard Street. 


A poniżej widok na dół :) 


Kolejnym przystankiem był Pier 39. Jest to bardzo popularne centrum handlowe z wieloma sklepami, restauracjami odwiedzane przez turystów. Zbudowane przy zatoce z widokiem na wyspę Alcatraz - słynne więzienie. Chciałyśmy zobaczyć też Alcatraz ale niestety nie zamówiłyśmy biletów z wyprzedzeniem. Co najciekawsze na molo przy Pier 39 wyleguje się stado fok, które same przywędrowały :) 







Poniżej widok na wyspę Alcatraz.









Po spacerowaniu kierowałyśmy się w kierunku mostu Golden Gate. Najsłynniejszy most na świecie, nieprzyjemnie zwany również mostem samobójców, gdyż skoczyło z niego ponad 2000 osób.. ale nie o tym. Robi ogromne wrażenie! 






Na drugi dzień udałyśmy się tylko w jedno miejsce - Painted Ladies, czyli szeregowe domki, rozpoznawalne głównie dzięki serialowi "Pełna chata". 

I dla ciekawych, dlaczego mam kwiatka we włosach? Zgodnie z tekstem piosenki "if you are going to San Francisco, make sure to wear some flowers in your hair" PIOSENKA







A na koniec parę losowych zdjęć z San Francisco! 









Podsumowanie: San Francisco bardzo mi się podobało! Te wszystkie strome uliczki, piękne domy w wiktoriańskim stylu i mnóstwo miejsc do zwiedzania! Jeden dzień to zdecydowanie za mało! 

Następny post będzie o Los Angeles! Zapraszam do śledzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz